środa, 25 kwietnia 2012

Tylko chwilka...

Chwilka tu, chwilka tam, bo muszę pisać pracę po-dyplomową i okropnie mi się ciężko za nią zabrać.
Różne nowości są, ale niestety trzeba je fotografować "na człowieku" a mimo, że w chałupie są teraz 4 dusze, to człowiekiem jestem tylko ja. Mogłabym w lustrze, ale obawiam się, że uchwyciłabym te fragmenty otoczenia, którymi nie chciałabym się chwalić przynajmniej bez uprzedniego wysprzątania...
Dlatego, żeby blog za długo nie "leżał" bez wpisów dzieła wykonane jakiś czas temu, ale w sumie dość przydatne w czasie, kiedy powoli rezygnuje się z ogrzewania chałupy, a wieczorami jednak chłodno się robi.
To Danielikowe - wełniane, Daniel nie ma nawyku
noszenia kapci, więc pewnie zaraz będą dziurawe na piętach.








A to moje - chciałam wąskie i zrobiłam tak wąskie, że musiałam pruć, bo nie mieściły mi się na stopę.
Suri nie dostała skarpet, bo ma za długie pazury, poza tym jej zawsze ciepło...

 A to skarpety Kasi ze ślicznej cieniowanej włóczki - nie bardzo widać te kolory, ale to taki grafit, malinowa czerwień i ecru - takie lekko przydymione, bardzo fajnie i naturalnie wyglądają.





czwartek, 12 kwietnia 2012

Wiosenne na Puszczyka...

... czas pokazać, bo ciepło się robi, hurra.
Zrobione specjalnie na małe łapki uczniów podstawówki. Uczennic, chyba jednak, ale Daniel chętnie przywdział, żeby okazać:
 Czapka, właściwie czapeczka, ślimak, wyszła mniejsza niż chciałam, ciągle nie umiem się doliczyć ile oczek powinnam nabrać, bo to się robi na ukos.
Cudny, ale trudny w obsłudze akryl Diva - udający maceryzowaną bawełnę mieszaną z jedwabiem: śliski, chłodny, motek rozpada się natychmiast i plącze niemożebnie.
Kolory jednak rekompensują wszystko - są ślicznie soczyste, ale naturalne, pastelowe.

Do kompletu zrobiłam mitenki - krótkie, z liściastym ażurem, kolorom musiałam trochę pomóc ułożyć się podobnie - przewinęłam trochę kłębek.











To też akryl udający bawełnę, śliczne cieniowane zielenie, listki rozmieszczone tak sobie, miałam nawet doszyć kolorowe kwiatki, ale postanowiłam zostawić tak, jak jest.
Dzieła origami Danielikowe - jakiś modułowy wielościan. Fajny, nie?

A to bawełna, która niczego nie udaje, tylko jest
po prostu kolorową bawełną.
Skorpion ze srebrnego papieru.      
Z jednej kartki.




piątek, 6 kwietnia 2012

Wiosna, nie da się ukryć...




Sasanki powoli, baaardzo powoli pokazują główki, jedna nawet odważyła się zakwitnąć.
Trawa paskudna, wstyd pokazywać.











W związku z chłodami porannymi zrobiłam chłopakom mitenki, Danielowi również czapkę, małą i lekką, tak na teraz:




Właściwie to włóczka kupiona na skarpety, ale było jej więcej i małe Danielikowe skarpetki jeszcze wyjdą, a dla mnie za dużo niebieskiego...

Ruszyliśmy dziś z kijkami do lasu, bo wczorajszy spacer dobrze nam zrobił, ale pilnowanie 2 psów - Berta zwiała, Suri tylko dlatego nie zwiała, że nie wiedziała w którą stronę Berta pobiegła, dziecka gmerającego w wodzie i sprawdzającego grubość lodu (tak, tak: lo-du), kijów i robienie zdjęć to duże wyzwanie:

To białe - do czego zmierzają radośnie moi podopieczni to lód na stawie, topniejący wprawdzie, ale lód.



Na szczęście, jak Berta ucieknie na początku spaceru, to potem już nie odchodzi, bo jest zmęczona. Wróciła, oczywiście, po kilku minutach z bardzo brudnymi łapami, od razu zrobiło mi się lepiej.


A Suri trzyma się Berty, więc był spokój. Potem tylko wąchały sobie kwiatki i obszczekiwały spacerowiczów. 

Na razie jest fioletowo, za dwa tygodnie będzie biało, może już za tydzień - zakwitną zawilce.

środa, 4 kwietnia 2012

Wszyscy krewni i znajomi Puszczyka...

Puszczyk ma na imię Pepe i jest podopiecznym Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków w Bukwałdzie. Dzieci z klasy Daniela wirtualnie go adoptowały i na każde święta robią mu prezenty. A wcześniej zbierają na nie środki organizując kiermasze. Jako, że ta adopcja to trochę z inicjatywy Daniela czuję się odpowiedzialna za powodzenie sprawy i chętnie dokładam fantów na stragan. W tej odsłonie sowy  - puchacze, śnieżne no i puszczyki.

 W postaci breloczków filcowych i udzierganych na drutach oraz skarpet na telefony.
Wzory na podstawie inspiracji z netu wymyśliłam sobie sama, ale tu nie da się być specjalnie oryginalnym, bo sowy to jednak dość charakterystyczne ptaki.
Były jeszcze broszki - stokrotki i różyczki i mitenki i czapeczka wiosenna, ale o tym w kolejnej odsłonie.







Oczywiście na kiermaszu było sporo innych rzeczy: ozdobne jajka, kwiaty z bibuły (Daniel kupił, ale zostawił w świetlicy i nie wiem, co się z nimi stało), ciacha, kartki świąteczne... Wszystko tanie, żeby każdy mógł sobie na coś pozwolić.