wtorek, 15 stycznia 2013

Czapka sylwestrowa

Mam refleks, nie?
Dzisiaj dopiero 15, a ja chwalę się udzierganą w Sylwestra czapką.
Tak, w Sylwestra zamiast pląsać w sukni balowej, siedziałam na kanapie, oglądałam filmy ("Autostopem przez galaktykę" - ostatnio polubiłam sf, "Cudowne lato" - czy jakoś tak) i robiłam na drutach. Co ja poradzę, ze to mój ulubiony sposób spędzania czasu i nie widzę powodu, żeby przy specjalnych okazjach katować się tym, czego nie lubię.
Wprawdzie mój tort noworoczny, który miał być hitem - z kremem czekoladowym z tofu i granatami okazał się mniej wspaniały, niż sądziłam, że będzie, ale orzechowiec był pyszny, tylko za długo go piekłam.

Czapka dla Daniela, który zgubił swoją zieloną, całkiem przypadkiem idealnie pasuje do okularów:



Też mam taką, niestety nie wyglądam tak fajnie, więc takie sobie zdjęcie: 



Też mi idealnie pasuje do okularów, trochę widać. Reszta zdjęć robiona w drodze z kościoła do domu, bo nie lubię zdjęć ze sztucznym światłem, a jak wracamy to zanim posprzątamy pogryzione fanty, które akurat znalazła Suri, jest już ciemno. No i oczywiście zdjęcia z telefonu, nie chce mi się nosić aparatu, bo jest ciężki i duży (i tak kupiłam najmniejszy i najlżejszy jaki się dało).


 Eskarina (Kalinką obecnie nazywana) ze swoją ulubioną przytulanką
i Daniel - jak zwykle: