Nadzieję na wiosnę obudziła we mnie Ania, która przysłała mi nasiona kilku ciekwych odmian dyni. Dziękuję!
Zawsze po koniec zimy marzę, żeby zanurzyć ręce w ziemi, niestety ostatnie zimy są tak długie, że udaje mi się to dopiero w kwietniu.
Tymczasem trochę zieleni zimą:
Moje ulubione liściaste wzory, ciągle znajduję nowe. Komin - taki pojedynczy, robiony do góry i mitenki. Komin z podwójnej nitki - akryl plus angora w podobnych kolorach, co daje fajny efekt melanżu, lekkość i puszystość - mam nadzieję, że właścicielka komina nie zmarznie.
Nikt mnie nie przekona, że fioletowy nie pasuje do zielonego - bardzo chciałam sfotografować te dwa komplety razem - bo oba mają roślinne kolory i wzory i w obu zastosowałam ten myk z łączeniem nitek - w fioletowym wełna z akrylem plus angora. Żadnego "mocherowego" efektu.
W ogóle gdybym miała jakieś fioletowe ubrania, nosiłabym je chętnie w towarzystwie zieleni, ale właściwie nie mam. Dopiero w tym roku odważyłam się na ten kolor i cieszę się, że mam tę sukienkę, zrobiłam do niej mnóóóóóstwo dodatków - golf, mitenki, czapkę, etui na telefon, jeszcze muszę korale i kolczyki dorobić i chyba wtedy doświadczę spełnienia.
Zdjęcie sukienki mocno takie sobie, z telefonu, nie widać tych pięknych kolorów, tych zieleni i fioletów, gdybym jej nie miała nie uwierzyłabym, że to może dobrze wyglądać...
Dłonie Daniela, złoty Ikar - jego dzieło.
ja od lat nawet sweterka żadnego nie skończyłam, a Ty wyrzeźbiłaś suknię... - biję pokłony. A do zieleni, zwłaszcza przygaszonych, sentyment mam od zawsze :)
OdpowiedzUsuń